czwartek, 17 marca 2016

Dzieeeń dooo-bryyyy!

Jestem belfrem.
Kimkolwiek innym chciałabym i starałabym się być i tak wychodzi ze mnie "belfrostwo".
Człowiek stara się zapomnieć, nie myśleć, nie rozmawiać, ale jeśli jesteś belfrem to nawet z przyjaciółmi przy piwie i kiełbasce z grilla twa złowieszcza natura w końcu wylezie na wierzch...
Zawsze ktoś mimochodem, niechcący, zupełnie niezobowiązująco rzuci niewinne: "a co w pracy?" "a ty masz wakacje?" " polecisz jakąś szkołę?" i wiele innych podobnych. A wtedy mózg belfra przełącza się na jeden temat- bez jego chęci, zgody i udziału. To silniejsze od nas- belfrów. Słysząc słowo "SZKOŁA" stajemy się czujni jak surykatki. Jesteśmy uwarunkowani. Pewne pytania, a czasem nawet tylko pojedyncze słowa włączają w nas "tryb pracy". I nie ma już znajomych, kumpli- wokół nas wszyscy stają się nagle uczniami, którym należy obwieścić kolejną "prawdę". Zapominamy o uroczystości, okazji, lampce wina stojącej przed nami. Znajdujemy się po raz kolejny w klasie, z umysłami, którym należy przekazać wiedzę.
To trudne... Serio, my belfrowie nie robimy tego specjalnie. Wcale nie chcemy Wam- znajomym, rodzinie, kolegom ciągle czegoś tłumaczyć, wyjaśniać, udowadniać i przedstawiać.

Stare chińskie przekleństwo mówi podobno "Obyś cudze dzieci uczył".

Jestem belfrem.
To nie tylko zawód.
To wyzwanie, błogosławieństwo, przekleństwo....
Bycie belfrem, to stan duszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz