środa, 30 marca 2016

Jak się pracuje...

Obecnie uczę drugą klasę. W związku z "polityką" mojej szkoły jest to już trzeci rok naszej znajomości, gdyż "idziemy" systemem 0-III. Ma to swoje plusy i minusy. Plusy są takie, że dzieci przychodząc z przedszkola (95%)lub z domu (5%) trafiając do szkolnej "zerówki" oswajają się powoli i spokojnie z systemem pracy i bytowania w szkole mając jedną "panią" przez kilka lat- nie ma "szoku" corocznej zmiany, choć nie kryjmy się- dzieci przechodzą to znacznie szybciej i spokojniej niż większość rodziców :] Słyszą dzwonki, gwar na przerwach i sami chcą w tym jak najszybciej uczestniczyć (co ciekawe "miłość dzieci do wychodzenia z klasy na przerwę mija mniej więcej po trzech dniach uczestniczenia w nich, więc około 4 września w I-szej klasie słyszysz chóralne "Mooożemy zostaaać?"
Minusy są takie, że "zerówka" to "orka na ugorze" dla nauczyciela szkolnego. Podziwiam Panie pracujące w przedszkolach. Serio. Miałam okazję tam pracować i mimo pozornych podobieństw różnica jest kolosalna... Kolejnym minusem jest zmiana systemu pracy i "traktowania" po przejściu z etapu "0" do I. No bo pierwsza klasa to już nie zabawa w przedszkole i pani nagle wymyśla jakieś dziwne inne zasady typu ławki, przerwy-lekcje, zadania domowe itp. Nagle zamiast pierdyliona klocków i puzzli pojawia się zylion książeczek, dodatkowych kart pracy z rebusami, zadaniami, zagadkami i samoprzylepnych karteczek.
To ciężka sprawa przejść z zerówki do pierwszej klasy... Oj, tak.
Zwłaszcza dla nauczyciela- w końcu niełatwo odrodzić się z popiołów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz